maj 09 2004

sela


Komentarze: 1

       Dziś rano, gdy usilnie zamierzałam odespać wczorajsza imprezę, przez otwarte okno do mojego pokoju wleciała mucha. Był to ogromny okaz gromotnicy, brzęczący jak gdyby na zamiarze miał rozbudzić umarłego. A z tej okazji, że jak mi się wydaje ja jeszcze żyję – to zamiar dokuczenia mi udał się jej wyśmienicie. Ja jednak z nadzieją, że niedługo znajdzie sobie inną ofiarę, nakrywając głowę poduszką, usilnie próbowałam zasnąć. Nie dała mi jednak, zaczęła po mnie łazić. Niewyspana i rozwścieczona wstałam więc. I w tym właśnie momencie uświadomiłam sobie, że ludzie są podobni do owadów np. owa mucha przypomina mi moją mamę, czego by ona nie zrobiła żeby mnie wyrzucić z łóżka. Więc jak już wstałam postanowiłam, że wypuszczę tę delikwentkę i postaram się znów wrócić pod kołdrę. I tu po raz kolejny zauważyłam u owada, o którym mówi się istota niższa cechy charakteru upartego człowieka. Ja tu ją próbuję nakierować na dobrą drogę do wyjścia, czyli do otwartego okna, a ona można by powiedzieć wypięła się na mnie i zamiast posłuchać i wylecieć odpowiednią wskazaną drogą, uparcie próbowała „ przebić mór głową”. Niestety nie udawało się jej, upadała, ale posłuchać mnie nie chciała, gdy się podniosła znów zaczynała szukać wyjścia nie tam gdzie ono się znajdowało. Tak jak to bywa w przypadku dzieci, nigdy nie chcą posłuchać rodziców, myślą, że to, co oni mówią to ograniczanie, a tak naprawdę to wciąż szukają wielu innych sposobów żeby nie posłuchać rodziców a Ci właśnie zazwyczaj starają się podsunąć najprostszą drogę. W końcu złapałam to nędzne stworzenie w rękę i wyrzuciłam za okno. Gdy już po raz kolejny zaczęłam przysypiać do mojego pokoju wtargnął kolejny przedstawiciel owadzich(a raczej przedstawicielka) –komar. I urządziła sobie ze mnie całkiem obfite śniadanie, które dla śniadania skończyło się kilkoma swędzącymi do tej pory bąblami. I tu kolejne podobieństwo człowieka do owada, a raczej kobiety do owada. Jak się odgryzie to raz a porządnie, a później ofiarę swędzi i boli i boli przez długi czas. Wścibskiego komara niestety uśmiercić mi sienie udało, ale straciłam już po tym incydencie całkowicie ochotę na sen, więc wstałam, ubrałam się i ja również poszłam na śniadanie.

zielona_elfka : :
www.loris.prv.pl
09 maja 2004, 20:52
ciekawa obseracja życia. ps: przerzuć notkę na lewo :] bo ci w linkownie wskoczyła. pozdrawiam. lorizzzzzzzzzz . W.I.T.A.M!!!

Dodaj komentarz